“Trel w koronie” to w całości wewnętrzny monolog głównego bohatera, ‘pana w kapeluszu’. Opowiada o tymże panu w kapeluszu, który pewnego dnia napotyka na ulicy człowieka z dziobem, wyrastającym wprost z twarzy. Wodzony za nos perspektywą odkrycia natury dzioba, pan w kapeluszu podąża za człowiekiem z dziobem do jego domu, gdzie wkrótce się przeprowadza, panoszy, stara się uwieść jego żonę, wygryźć go z jego własnego życia, jednocześnie koncypując coraz to nowe, zmyślne plany wzbogacenia się.
“Trel w koronie” to dekonstrukcja istnienia człowieka w społeczeństwie. Traktuje o absolutnie wolnej, nieskrępowanej żadnymi prawami (również, na przykład, czasu, czy przyczynowości) jednostce, która obraca się, kręci i fika kozły w środowisku miejskim, szukając zarobku, miłości i zrozumienia. “Trel” to egzystencjalna farsa, w której to pozycja absolutnego egoizmu głównego bohatera, ‘pana w kapeluszu’ jest tak wybujała, że narzuca on swoją własną wolę rzeczywistości, wyłaniając absurd i humor w nawet najbardziej poślednich codziennych sytuacjach. “Trel” to praca prześmiewcza, negliżująca, to niedorzeczny świat magicznego realizmu ujęty w formie wspomnienia najbardziej nierzetelnego z narratorów.